Eksperci alarmują – sytuacja hydrologiczna w kraju jest prawdopodobnie najgorsza w historii pomiarów. Seria lat bez znaczących opadów w skali roku i mało śnieżne zimy spowodowały, że wody brakuje nad ziemią i pod ziemią.
W takiej sytuacji działalność retencyjna bobrów może okazać się zbawienna.
– Nie umieliśmy mądrze gospodarować wodą – mówi zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Mircze, Krzysztof Krupa: – Melioracje kojarzyły się raczej z odprowadzeniem wody z nieużytków, bagien, podtapianych łąk, żeby wszystko uproduktywnić. Musimy sobie jednak zdać sprawę, że wody nie zawsze będziemy mieli pod dostatkiem i że mogą przyjść lata kryzysowe. Wodą trzeba umiejętnie gospodarować, jak każdym innym zasobem.
I tutaj na pomoc przychodzi bóbr europejski. O mocnych stronach aktywności tego zwierzęcia mówi Tomasz Kobylas z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego: – Charakterystyczne dla bobra są zęby, czyli tzw. siekacze, które mogą mieć długość nawet do 15 cm. Te zęby mają ogromny nacisk, bo nawet kilku ton na centymetr kwadratowy. Potrafią ścinać najtwardsze drzewa.
Specjalność bobra – budowa tam, czyli mocnej konstrukcji z mułu i gałęzi – potrafi spowodować szkody gospodarskie, ale ma też zalety, które w czasach suszy okazują się bezcenne.
– W tym momencie bóbr europejski przychodzi nam z pomocą – mówi dr Przemysław Stachyra z Roztoczańskiego Parku Narodowego: – Buduje zapory na rowach, na ciekach wodnych, tworząc rozlewiska bobrowe. To nie są duże zbiorniki, ale jest ich stosunkowo sporo, więc łapiąc wodę, ją retencjonują. Ona nie ucieka, nie spływa, tylko zostaje tam, gdzie ją bóbr “przytamował”. Spowalnia to przepływ rzeki, a przede wszystkim powoduje, że powstają rozlewiska, które w dość dużym promieniu zasilają zasoby wód gruntowych, z których korzystają rośliny. Duża stagnacja wody w zbiorniku bobrowym również powoduje zasilanie wód podziemnych, czyli tych, z których ludzie czerpią wodę do picia.
– Co prawda nadal zdarzają się sytuacje niszczenia tam – dodaje dr Przemysław Stachyra: – Z doliny Łabuńki, obszaru objętego formą ochrony, jaką jest obszar Natura 2000, dzierżawca gruntu odnowił system melioracji w takim znaczeniu, że poszerzył rowy odwadniające. Łąki są suche jak pieprz. W obszarze, który jest powołany do ochrony siedlisk mokradłowych, jest to dla mnie nie do pomyślenia. Tak być nie powinno.
– Na szczęście można już dostrzec pozytywne zmiany w tym kierunku – mówi Krzysztof Krupa: – Nawet w tym roku sami rolnicy zauważyli, że bobry w dobie suszy są ich sprzymierzeńcami. Wszelkie zbiorniki bezodpływowe z powodu obniżenia się poziomu wód gruntowych już dawno wyschły. I dzięki temu, że bobry pobudowały tamy na niektórych gruntach, rzekach aktywnych, rowach, ściekach, dostępność wody jest o wiele większa.
– Apelujemy, aby bobry na razie zostawić w spokoju, bo one tak naprawdę jako jedyne skutecznie retencjonują wodę – mówi dr Przemysław Stachyra: – Tam gdzie jest bóbr, łąka inaczej wygląda. Nie jest to step.
Źródło: radio.lublin.pl